Niedawno kupiłem sobie aparat. Tak, to dokładnie ten aparat. Nie (jak się niektórzy spodziewali) Nikon Z9, czy Canon 5D Mark IV, ale najzwyklejszy w świecie Lumix, pochodzący jeszcze z epoki, kiedy żarówki miały postać żarzącego się drucika umieszczonego w szklanej bańce. Dlatego twierdzę, że zdjęcia powstały za pomocą drzwi od stodoły, bo mniej więcej takie wyobrażenie o wartości tego aparatu, ma większość dzisiejszych fotografujących. To te smarkfony im take wode z mózgu porobiły!
A tymczasem ja, odkrywam z każdym dniem, co potrafią te stare drewniane wrota i jestem coraz bardziej zaskoczony…
Drzwiami od stodoły…
Niedawno kupiłem sobie aparat. Tak, to dokładnie ten aparat. Nie (jak się niektórzy spodziewali) Nikon Z9, czy Canon 5D Mark IV, ale najzwyklejszy w świecie Lumix, pochodzący jeszcze z epoki, kiedy żarówki miały postać żarzącego się drucika umieszczonego w szklanej bańce. Dlatego twierdzę, że zdjęcia powstały za pomocą drzwi od stodoły, bo mniej więcej takie wyobrażenie o wartości tego aparatu, ma większość dzisiejszych fotografujących. To te smarkfony im take wode z mózgu porobiły!
A tymczasem ja, odkrywam z każdym dniem, co potrafią te stare drewniane wrota i jestem coraz bardziej zaskoczony…