Pytanie – Po co się dobierać? Przecież to taki prosty aparat, stojący w hierarchii skomplikowania na poziomie zbliżonym do pułapki na myszy. Tam się nawet nie ma co popsuć!
No cóż, jednak czasami się psuje. Smiena 8M (najbardziej chyba popularna odmiana w Polsce), jest aparatem tanim i wyprodukowano ją w byłym Związku Radzieckim. A tam, jak skąd inąd wiadomo, nawet takie rzeczy jak kowadło, czy młotek, są robione według zupełnie innych, niż na całym świecie, nie zawsze dobrych metod.
Aby zacząć rozbierać, najpierw musimy coś popsuć, albo mieć już popsuty egzemplarz. Czasami jednak się zdarza, że wystarczy nieznajomość obsługi, zakładania filmu i już nic nie zrobimy. A miało być przecież tak pięknie, ci ludzie uprawiający „lomografię” zachwalali Smienę, jako aparat, który „robi zdjęcia sam” i to tak wspaniałe, że najlepsze średnioformatowe kamery „wysiadają” przy niej na amen.
Po pierwsze, to nie jest do końca prawda. Smiena nie ma dalmierza i jeśli nie potraficie ocenić odległości „na oko”, oraz nie macie wprawy w operowaniu przysłoną i czasem otwarcia migawki, to wasze zdjęcia będą w większości nieostre, rozmazane, poruszone, niedoświetlone i do góry nogami. Smiena to niestety trudny aparat i wbrew licznym zapewnieniom, ludzi którzy się na tym znają, „sam zdjęć” nie zrobi. No i ma dość słaby obiektyw, który na dodatek jest czasem lepszy, czasem gorszy, a czasem zupełnie do luftu. Zależy, na jaki egzemplarz się ma szczęście (albo pecha) trafić.
Przyjrzyjmy się więc z grubsza, co my tu mamy…
1 – Naciąg migawki, 2 – Spust, 3 – Pierścień ustawiania przysłony, 4 – Gniazdo do podłączenia lampy błyskowej, 5 – Dość prymitywny i kiepski wizjer.
Po otworzeniu aparatu…
1 – Ten sam kiepski wizjer, 2 – Miejsce, gdzie się wkłada szpulkę z filmem, 3 – element, za pomocą którego zwija się naświetlony film z powrotem do kasetki, 4 – Szpulka nawijająca film (ja zastępowałem ją drugą, taką samą kasetką), 5 – Migawka, 6 – Pokrętło przewijania filmu, 7 – ścianka zamykająca komorę filmu, z płytką dociskową, 8 – zamek ścianki, 9 – Licznik klatek, 10 – Sanki do mocowania lampy błyskowej.
Na obiektywie mamy trzy pierścienie, którymi możemy sobie pokręcić. Najpierw zajmiemy się przysłoną.
Kręcąc pierścieniem (3), ustawiamy przysłonę, korzystając ze skali przysłon (1), albo ze skali czułości (2). Są dwie metody. Jedna polega na ustawieniu stałej przysłony, w zależności od czułości filmu i do tego jest ta skala czułości (wyrażona w jednostkach DIN i GOST), i dobieraniu czasu migawki, w zależności od światła (pogody), a druga, na ustawieniu jednego czasu (np 1/125 sek) i dobieraniu przysłony, w zależności od światła (pogody). Niestety skala czułości jest „radziecka” i zamiast typowych 21, 24, 27DIN, lub odpowiednio 100, 200 i 400 GOST (ASA), mamy wartości pośrednie. Trzeba więc wybierać pośrednie ustawienia.
Przypuśćmy, że korzystamy z metody pierwszej. Mamy film 200ASA, ustawiamy więc pierścień przysłony tak, aby czerwona kropka znalazła się pomiędzy 130, a 250ASA, co odpowiada przysłonie (przeciwległa czerwona kropka) pomiędzy f 11, a f 16. Wtedy czas otwarcia migawki dobieramy, kierując się symbolami pogody…
I tak kolejno od lewej, mamy burzowo, pochmurno, lekko pochmurno, słońce za chmurami i całkiem słonecznie. Odpowiada to czasom 1/30s, 1/60s, 1/125s, 1/250s, oraz 1/500s, które są widoczne po drugiej stronie pierścienia.
Po lewej stronie, mamy jeszcze czas B, czyli tak długi, jak długo trzymamy wciśnięty spust.
Ja osobiście wolę ustawić stały czas, np 1/125s i w zależności od pogody, dobierać przysłonę. Wtedy, przy filmie 100 ASA, to mniej więcej wygląda następująco: Pełne słońce, przysłona f16, za chmurami f11, troszeczkę bardziej pochmurno, albo w cieniu, pod drzewami, f8 itd… Gdy się nie jest pewnym, lepiej prześwietlić, niż niedoświetlić, czyli lepiej wybrać ten dłuższy czas, albo większy otwór przysłony (mniejszą wartość).
No dobra, mamy ustawioną przysłonę, czas, pora ustawić ostrość. Na pierścieniu ustawiania ostrości, mamy symbole…
Pojedyńczy ludzik (blisko), grupa (trochę dalej) i wieżowce z drzewami, albo góry (nieskończoność). Pod spodem są podane odległości w metrach, więc przyda się umiejętność oceniania odległości „na oko”. Możemy też wykorzystać zjawisko głębi ostrości i ustawić przysłonę tak, żeby ta głębia objęła interesujący nas zakres. W tym celu możemy posłużyć się skalą poniżej (tą, która na rysunku jest pokazana żółtymi liniami).
Umiemy już ustawić ostrość, przysłonę i czas, więc można zakładać film. W Smienach to się robiło tak, że zaczepiało się jego koniec w szpulce odbiorczej i się jechało…
Jednakże, bardzo często lubił on spadać. Dlatego lepiej go przykleić kawałkiem papierowej taśmy.
Ja, robiłem to jeszcze inaczej. Zaopatrywałem się w rozbieralną kasetkę (kiedyś wszystkie były rozbieralne)
I przyklejałem film do szpulki wyjętej z owej kasetki, a następnie składałem wszystko do kupy.
Należy zwrócić uwagę, że szpulka w kasetce odbiorczej, jest założona odwrotnie. Dłuższy koniec musi być skierowany do dołu.
Takie rozwiązanie ma dwie zalety. Po pierwsze, jeśli jest to film czarno biały i sami go wywołujemy, po skończeniu rolki nie musimy zwijać go z powrotem do oryginalnej kasetki, po drugie, jeśli przypadkiem ktoś otworzy aparat, naświetli się (zniszczy) tylko ten mały kawałek. Wszystkie zdjęcia zrobione wcześniej, będą bezpieczne.
Jak dobrać się do Smieny.
Pytanie – Po co się dobierać? Przecież to taki prosty aparat, stojący w hierarchii skomplikowania na poziomie zbliżonym do pułapki na myszy. Tam się nawet nie ma co popsuć!
No cóż, jednak czasami się psuje. Smiena 8M (najbardziej chyba popularna odmiana w Polsce), jest aparatem tanim i wyprodukowano ją w byłym Związku Radzieckim. A tam, jak skąd inąd wiadomo, nawet takie rzeczy jak kowadło, czy młotek, są robione według zupełnie innych, niż na całym świecie, nie zawsze dobrych metod.
Aby zacząć rozbierać, najpierw musimy coś popsuć, albo mieć już popsuty egzemplarz. Czasami jednak się zdarza, że wystarczy nieznajomość obsługi, zakładania filmu i już nic nie zrobimy. A miało być przecież tak pięknie, ci ludzie uprawiający „lomografię” zachwalali Smienę, jako aparat, który „robi zdjęcia sam” i to tak wspaniałe, że najlepsze średnioformatowe kamery „wysiadają” przy niej na amen.
Po pierwsze, to nie jest do końca prawda. Smiena nie ma dalmierza i jeśli nie potraficie ocenić odległości „na oko”, oraz nie macie wprawy w operowaniu przysłoną i czasem otwarcia migawki, to wasze zdjęcia będą w większości nieostre, rozmazane, poruszone, niedoświetlone i do góry nogami. Smiena to niestety trudny aparat i wbrew licznym zapewnieniom, ludzi którzy się na tym znają, „sam zdjęć” nie zrobi. No i ma dość słaby obiektyw, który na dodatek jest czasem lepszy, czasem gorszy, a czasem zupełnie do luftu. Zależy, na jaki egzemplarz się ma szczęście (albo pecha) trafić.
Przyjrzyjmy się więc z grubsza, co my tu mamy…
1 – Naciąg migawki, 2 – Spust, 3 – Pierścień ustawiania przysłony, 4 – Gniazdo do podłączenia lampy błyskowej, 5 – Dość prymitywny i kiepski wizjer.
Po otworzeniu aparatu…
1 – Ten sam kiepski wizjer, 2 – Miejsce, gdzie się wkłada szpulkę z filmem, 3 – element, za pomocą którego zwija się naświetlony film z powrotem do kasetki, 4 – Szpulka nawijająca film (ja zastępowałem ją drugą, taką samą kasetką), 5 – Migawka, 6 – Pokrętło przewijania filmu, 7 – ścianka zamykająca komorę filmu, z płytką dociskową, 8 – zamek ścianki, 9 – Licznik klatek, 10 – Sanki do mocowania lampy błyskowej.
Na obiektywie mamy trzy pierścienie, którymi możemy sobie pokręcić. Najpierw zajmiemy się przysłoną.
Kręcąc pierścieniem (3), ustawiamy przysłonę, korzystając ze skali przysłon (1), albo ze skali czułości (2). Są dwie metody. Jedna polega na ustawieniu stałej przysłony, w zależności od czułości filmu i do tego jest ta skala czułości (wyrażona w jednostkach DIN i GOST), i dobieraniu czasu migawki, w zależności od światła (pogody), a druga, na ustawieniu jednego czasu (np 1/125 sek) i dobieraniu przysłony, w zależności od światła (pogody). Niestety skala czułości jest „radziecka” i zamiast typowych 21, 24, 27DIN, lub odpowiednio 100, 200 i 400 GOST (ASA), mamy wartości pośrednie. Trzeba więc wybierać pośrednie ustawienia.
Przypuśćmy, że korzystamy z metody pierwszej. Mamy film 200ASA, ustawiamy więc pierścień przysłony tak, aby czerwona kropka znalazła się pomiędzy 130, a 250ASA, co odpowiada przysłonie (przeciwległa czerwona kropka) pomiędzy f 11, a f 16. Wtedy czas otwarcia migawki dobieramy, kierując się symbolami pogody…
I tak kolejno od lewej, mamy burzowo, pochmurno, lekko pochmurno, słońce za chmurami i całkiem słonecznie. Odpowiada to czasom 1/30s, 1/60s, 1/125s, 1/250s, oraz 1/500s, które są widoczne po drugiej stronie pierścienia.
Po lewej stronie, mamy jeszcze czas B, czyli tak długi, jak długo trzymamy wciśnięty spust.
Ja osobiście wolę ustawić stały czas, np 1/125s i w zależności od pogody, dobierać przysłonę. Wtedy, przy filmie 100 ASA, to mniej więcej wygląda następująco: Pełne słońce, przysłona f16, za chmurami f11, troszeczkę bardziej pochmurno, albo w cieniu, pod drzewami, f8 itd… Gdy się nie jest pewnym, lepiej prześwietlić, niż niedoświetlić, czyli lepiej wybrać ten dłuższy czas, albo większy otwór przysłony (mniejszą wartość).
No dobra, mamy ustawioną przysłonę, czas, pora ustawić ostrość. Na pierścieniu ustawiania ostrości, mamy symbole…
Pojedyńczy ludzik (blisko), grupa (trochę dalej) i wieżowce z drzewami, albo góry (nieskończoność). Pod spodem są podane odległości w metrach, więc przyda się umiejętność oceniania odległości „na oko”. Możemy też wykorzystać zjawisko głębi ostrości i ustawić przysłonę tak, żeby ta głębia objęła interesujący nas zakres. W tym celu możemy posłużyć się skalą poniżej (tą, która na rysunku jest pokazana żółtymi liniami).
Umiemy już ustawić ostrość, przysłonę i czas, więc można zakładać film. W Smienach to się robiło tak, że zaczepiało się jego koniec w szpulce odbiorczej i się jechało…
Jednakże, bardzo często lubił on spadać. Dlatego lepiej go przykleić kawałkiem papierowej taśmy.
Ja, robiłem to jeszcze inaczej. Zaopatrywałem się w rozbieralną kasetkę (kiedyś wszystkie były rozbieralne)
I przyklejałem film do szpulki wyjętej z owej kasetki, a następnie składałem wszystko do kupy.
Należy zwrócić uwagę, że szpulka w kasetce odbiorczej, jest założona odwrotnie. Dłuższy koniec musi być skierowany do dołu.
Takie rozwiązanie ma dwie zalety. Po pierwsze, jeśli jest to film czarno biały i sami go wywołujemy, po skończeniu rolki nie musimy zwijać go z powrotem do oryginalnej kasetki, po drugie, jeśli przypadkiem ktoś otworzy aparat, naświetli się (zniszczy) tylko ten mały kawałek. Wszystkie zdjęcia zrobione wcześniej, będą bezpieczne.