Naprawa aparatów – Część 1

Co zrobić, gdy obiektyw w Fedzie się ciężko obraca?

Zanim o tym opowiem, chciałbym zaanonsować nowy cykl artykułów, w których będę pokazywał, jak rozwiązać niektóre problemy ze sprzętem. Najczęściej sprzętem tradycyjnym, albowiem jedyną metodą naprawy współczesnego aparatu cyfrowego, jest wyrzucenie go do kosza i kupienie nowego egzemplarza. Oczywiście niektóre rzeczy się naprawia, ale ja się tym nie zajmuję i nigdy nie zajmowałem. Powód? Aparaty tradycyjne mają duszę, czego nie mogę powiedzieć o cyfrówkach. To tak jak z samochodami (co bardzo trafnie opisał J. Clarkson).

Współczesne pojazdy nie powstały, jako urzeczywistnienie czyichś marzeń, ani zrealizowanie jakiejś szczytnej idei. Nie było kogoś takiego, jak pan Hyunday, czy pan Kia, którzy marzyli o skonstruowaniu czegoś wyjątkowego. To są produkty krwiożerczego kapitalizmu, zaprojektowane i wykonane przez ogromne koncerny, na polecenie rządu, żeby obywatele danego kraju mogli przesiąść się ze swoich wołów do samochodów…

Z aparatami jest podobnie. Te tradycyjne, nawet w pełni zautomatyzowane, to były cudeńka inżynierii i mechaniki. Niezwykle skomplikowane mechanizmy musiały być tak zaprojektowane, żeby działały bezawaryjnie przez wiele lat i w trudnych warunkach. Dlatego taki Nikon F3 stał się wręcz symbolem niezawodności, używanym przez fotoreporterów i podróżników, na wszystkich kontynentach globu. Współczesny Nikon Z9 nie wytrzyma nawet dwóch – trzech lat intensywnej eksploatacji, bo też nikt nie spodziewa się, że będzie tak długo używany. Po roku wypuszczą nowy model i trzeba będzie go kupić, a tamten wyrzucić. Chyba, że się chce narazić na potępienie i szyderczy śmiech otoczenia.

Dlatego, gdy cyfrówki na dobre zawładnęły rynkiem, zwłaszcza amatorskim (to było w okolicach 2002 roku), przestałem się zajmować naprawą aparatów. Robię to nadal i tylko dla siebie, chyba że fotografia tradycyjna wróci (co pomału staje się faktem), ale wtedy zajmą się tym młodsi. Jeśli będą chcieli.

Tym, którzy chcieliby samodzielnie naprawiać aparaty, mogę tylko udzielić jednej rady. Żeby to robić, nie musicie kończyć żadnego kursu, ani szkoły, zresztą takie nawet nie istnieją. Za to, musicie kochać mechanikę i mieć dużą wyobraźnię. Bez tego, nie zrobicie nic. Myślicie, że ci wszyscy „legendarni” fachowcy, którzy już prawie co do jednego odeszli z tego świata, kończyli jakieś szkoły? To wszystko byli „samoucy”. Ludzie lubiący mechanikę i wiecznie głodni wiedzy, „jak to działa i co jest w środku”. Wyłącznie kwestią gustu jest to, czy zajmowali się zegarkami, maszynami do szycia, czy urządzeniami elektronicznymi. Bo tak naprawdę, mogliby robić każdą z tych rzeczy.

Miałem kiedyś dobrego zegarmistrza, który dorabiał mi (między innymi) miniaturowe koła zębate do przekładni używanych w aparatach. Podwoziłem go gdzieś i zauważył, że w moim samochodzie odstaje obicie drzwi i co chwila brzęczy. Popatrzył na mnie z niedowierzaniem i powiedział – Nie ma komu tego zrobić. Jaka szkoda…

Po prostu nie mieściło mu się w głowie, że ktoś, kto naprawia aparaty, może nie umieć naprawić sobie samochodu. Tacy kiedyś byli fachowcy! Wszechstronni i z wyobraźnią.

Wracając do tematu, mamy taki oto aparat (nawiasem mówiąc, był to mój pierwszy sprzęt i nadal robię nim zdjęcia).

Fed 5B, ewentualnie Fed 5 (różniły się tym, że Fed 5 dysponował wbudowanym światłomierzem selenowym) był zwykle wyposażony w obiektyw Industar 61L/D. Litera L – oznacza, że szkło użyte do produkcji soczewek, zawiera tlenek lantanu, a to polepsza zdecydowanie jego właściwości (rozpraszanie światła przez powierzchnię i „w masie” jest niewielkie, a tym samym szkło jest bardzo jednorodne optycznie). W praktyce przekłada się to na niezwykle ostre i kontrastowe zdjęcia, co przemawia za tym, żeby ten obiektyw mieć i cieszyć się, używając go z oryginalnym korpusem, lub też (przez odpowiedni adapter) podpinając go do jakiegoś cyfrowego bezlusterkowca. Niestety, mała odległość płaszczyzny obrazu od obiektywu, wyklucza jego użycie w lustrzankach.

Problem w tym, że większość owych Industarów ma jedną uciążliwą wadę. Bardzo ciężko obraca się w nich pierścień ostrości, co utrudnia jej dokładne i szybkie nastawienie. Odpowiedzialny za to jest smar, który po latach wysycha i gęstniejąc, skleja gwint obiektywu na amen. Pokażę Wam, jak sobie z tym poradzić.

Najpierw odkręcamy trzy śrubki z tyłu…

zdejmujemy pierścień, a po nim drugi…

Teraz zjmiemy się śrubą, która ustala pozycję pierścienia mocującego obiektyw do korpusu

Wykręcamy ją…

A następnie odkręcamy wszystkie trzy śrubki znajdujące się na pierścieniu ostrzenia

zdejmujemy pierścień

oraz zaznaczamy jego pozycję

Musimy teraz wykręcić kołek, który ogranicza ruch pierścienia ostrości (zapobiega jego całkowitemu odkręceniu)

Nam jednak właśnie o to chodzi, żeby ten pierścień wykręcić. Teraz możemy to zrobić

Ale uwaga! Pamiętacie ten punkt, w który wchodziła jedna ze śrubek pierścienia ostrości? Zaznaczyliśmy go flamastrem. Musimy teraz obserwować, gdzie ów punkt będzie się znajdował w momencie, gdy pierścień będzie opuszczał gwint. Proponuję wyskrobać małą kreseczkę na pierścieniu ze skalą głębi ostrości.

Teraz czyścimy bardzo dokładnie obydwa gwinty

Najpierw szmatką, później alkoholem izopropylowym (rozpuszcza smar), używając pędzelka o krótkim włosiu

Pierścień z gwintem mocującym też czyścimy

Ale to nie wszystko. Za płynne obracanie się pierścienia ostrości jest odpowiedzialna ta płaszczyzna

Dla pewności, przeszlifujemy ją więc na płaskiej powierzchni, papierem ściernym nr 600 – 800

Niedużo. Żeby nie przesadzić. Po tej czynności jeszcze raz czyścimy pierścień i możemy przystąpić do nałożenia niewielkiej ilości smaru. Najlepiej użyć takiego, który jest używany w obrabiarkach, do miejsc pracujących pod dużym obciążeniem i w podwyższonej temperaturze. Taki smar nie wypłynie z gwintu tak szybko, jak zwykły „towot”.

Teraz nakręcamy pierścień z gwintem wewnętrznym, pamiętając o znakach, które zostawiliśmy

Pamiętamy też o kołku zabezpieczającym…

I możemy zakładać pierścień ustawiania ostrości. Również używając ze znaków, zapobiegliwie poczynionych przy demontażu.

Pamiętamy, że była to śrubka znajdująca się naprzeciwko cyfry 1, czyli odległości 1 metra.

Wkręcamy kołek ustalający…

Nakładamy niewielką ilość smaru na płaszczyznę, którą wcześniej przeszlifowaliśmy

Zakładamy pierścień

Później drugi

I gotowe.

Naprawiłem w ten sposób Industara, któego używam z moim Fedem 5B i po około ośmiu latach wciąż obraca się, jak „po miodzie”. Kojarzycie, jak się obracała gałka głośności we wzmacniaczu, w dawnych wieżach Technicsa? No to jest właśnie coś podobnego. Jeśli macie ten obiektyw, koniecznie musicie go „zrobić”. A jak go już zrobicie, to spróbujcie fotografii na filmie. Satysfakcja gwarantowana…